Jan "Myslnik" Herman

Przebudowa Państwa (3)

2011-11-27 07:17

Każde Państwo stara się widzieć, słyszeć i wiedzieć więcej niż szary obywatel. Zwłaszcza o samych obywatelach. I to nie z chęci plotkarskich, tylko dla konkretnych interesów. Na przykład wiedza o majątku i dochodach Ludności pozwala Państwu „przyłożyć ssawkę” we właściwe miejsca.

 

Państwo – pozostając w rękach konkretnych kamaryl – jest też narzędziem zabezpieczania ich interesów pojętych jako monopolizowanie rozmaitych obszarów życia codziennego kosztem „szaraków”.

 

Jedną z form takiego zabezpieczania jest ochrona Kraju przed masowym protestem przeciw Państwu, przeciw kamarylom, przeciw porządkowi (np. konstytucyjnemu), na mocy którego Państwo i kamaryle dysponują monopolami.

 

W warunkach ciągłej niepewności o to, co będzie jutro (dotyczy ona nie tylko ubogich), w warunkach ciągłej nieprzewidywalności podstawowych parametrów życiowych – ludzie mali i średniacy chodzą w ustawicznym napięciu, które jest męczące, a przede wszystkim „podminowuje” nastroje i wywołuje antyrządowe alergie, rozpełzające się też na „nielubienie” administracji i służb wszelkich.

 

Dlatego zadajmy sobie kilka pytań o sytuacje awaryjne, które – jak wiadomo, w podminowanej rzeczywistości mogą stać się wywoływaczem „czegoś niedobrego”:

1.      Co zrobią służby, kiedy dojdzie do kolejnej bezsensownej powodzi?

2.      Co będzie, kiedy nawali energetyka na obszarze kilkudziesięciu powiatów?

3.      Jak zareagujemy, kiedy ścisną mrozy i nastąpią tysiące drobnych awarii technicznych, obniżając poziom życia do ciut-ponad-jaskiniowego?

4.      Czym skończy się jakiś gigantyczny pożar wieżowca mieszkalnego albo katastrofa kolejowa?

5.      A jeśli wichury i gradobicia – albo susze – zniszczą plony na wielkim obszarze?

6.      Może być tak, że tłum rozbawiony do granic zostanie przywalony dachem albo podtruty?

7.      A jeśli jakiś internetowy sabotaż rozwali istotne, krytyczne bazy danych?

8.      Możliwe, że dopadnie nas prawdziwa, niewydumana epidemia jakiejś zarazy?

9.      Itd., itp.

 

Jak powszechnie wiadomo, system powszechnego powiadamiania w Polsce (np. słynne 112) – zwyczajnie nie chce działać. Nie mamy też w Polsce żadnego innego systemu detekcji (wykrywania) poważnych niebezpieczeństw. Infrastruktura krytyczna jest w dziadowskim stanie. Nie istnieje żaden system alertowy (no, może poza OSP i harcerstwem oraz Kościołem), wojsko, policja i służby zajmują się niekoniecznie i nie przede wszystkim ochroną obywateli. A przede wszystkim nie zadziałają nawet medialne (tadio, tv, gsm) sposoby szybkiego organizowania mas, choć znakomicie działają jako zawracacze głowy, przeszkadzajki, roznosiciele loterii wydrwigroszowych.

 

Polska nie ma też żadnego interaktywnego systemu komunikacji społecznej, który działałby "w czasie rzeczywistym" i zarazem zdolny byłby uniknąć "zaszumienia". Ani na czasy spokojne (debata publiczna), ani na czasy okropne (sprawne taktyki).

 

Tymczasem świat w swoim rozwoju zmierza do „hybrydowej potęgi technicznej”, którą w Polsce należy rozumieć jako wielopłaszczyznową budowlę pozbawioną jednolitego kierownictwa, za to w oczywisty sposób narażoną na „miejscowe zapaści”, wydolnościowe, wąsko-gardłowe, awario-pochodne.

 

Wytłuszczone powyżej dziedziny przez długie lata traciły swoją – niezbędną w każdym Państwie – zdolność funkcjonowania w sytuacjach nadzwyczajnych, więcej: większość z nich sama dziś generuje sytuacje nadzwyczajne, ze względu na przestarzałość techniczną albo penetrację przez prywatne, aspołeczne, państwo-żercze interesy.

 

Podkreślmy: tu już nieważne jest, czy ja to konkretne Państwo (RP) lubię czy nie, tu chodzi o to, czy jest ono w stanie mnie uchronić przed złem kataklizmu, kiedy takie nadejdzie, bo nadejdzie na pewno?

 

Nic nie napisałem tu jeszcze o terroryzmie, i wolę, aby jego straceńcze, rozpaczliwe formy ominęły mnie. czy polityka RP gwarantuje mi to? Bo rozmaite służby i komórki antyterrorystyczne – z pewnością nie!

 

Wierzę tylko w jedno: są w Polsce formacje, które są szkolone w technikach rozprawiania się z niezadowolonym tłumem, wychowywane w pogardzie dla tego tłumu. Pogratulować.

 

 

*            *            *

Do wybuchu rzeczywistej rewolty społecznej musi istnieć jakaś siła o dużym autorytecie ideologicznym, zdolna zagospodarować wspomniane powyżej „chroniczne napięcie niepewności jutra”. Nie ma jednak – wyczuwam – takiej. Nie jest nią żadna partia, żadne środowisko, żaden ośrodek duchowo-religijny.

 

Zatem jeśli coś rzeczywiście zacznie drgać – to nikt nad tym nie będzie raczej miał kontroli. Ani tej „policyjnej”, ani tej „pozytywnej”.

 

 

 

 

 

 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje