Jan "Myslnik" Herman

Jaki kraj taki Dreyfus

2012-01-10 07:36

Polskę z Francją wiele łączy: w obu tych krajach zawsze łatwo jest znaleźć rewolucyjnego, straceńczego ducha i równie łatwo jest stworzyć dobry klimat dla podłości i małości. Francja dała światu aż cztery podejścia do demokratyzacji, uosabiane przez Komunę Paryską, uważaną za ostatnią rewolucję romantyczną, plus zawołanie  Liberté, Égalité, Fraternité, ou la Mort, na deser écrasons l'infâme!, Polska dała światu Solidarność, Okrągły Stół i niemal socjalistyczną encyklikę Papieża-Polaka „Laborem Exercens”.


W przerwach między spazmami i uniesieniami w obu krajach kwitnie niesprawiedliwość, cynizm, wyrachowanie elit, bezczelne używanie ludowych zawołań i pragnień dla czynienia spraw wręcz odwrotnych i przeciwnych.


Na zło reaguje świat kultury i intelektu. Francja wydała np. Emila Zolę, który w krótkim wypracowaniu "J'accuse" (w paryskim "L'Aurore") dał wyraz temu co sądzi o francuskim wymiarze sprawiedliwości i zakulisowych machinacjach armii. Polska jeszcze za czasów PRL wydała Stanisława Bareję i jego „bareizm”, niby kicz, a jednak genialny opis tego, co jest esencją narodową.


Mój Czytelnik, który znałby co najmniej 10 moich notek (czyli 1 promille), nie potrzebuje dowodów na to, że Państwo jako fenomen uważam za przeżytek, który wyczerpał swoje historyczne możliwości organizowania i dynamizowania życia publicznego, ani na to, że akurat Państwo Polskie (ktokolwiek nim powoduje) uważam za wręcz wzorcowy przykład tego, jak można odciąć się od obywatelskiego Ludu i robić go w zwykłego wała na każdym kroku, w dowolnej płaszczyźnie.


W sprawie Alfreda Dreyfusa, dla której Emil Zola poświęcił swoje oskarżenie „systemu”, chodziło o to, że z powodów małych i podłych koledzy oficerowie i zawiadowcy armii woleli wrobić kolegę w dramat, niż przyznać się do wad „systemu”.


Sprawa polskiego prokuratora-pułkownika, jeszcze świeża, jeszcze niezbyt nam znana, już teraz bliższa jest groteski, choć otarła się o tragedię. W tle – rozgrywki o to, do jakiego poziomu władzy i wpływów różne gnojne geszefty są karalne, a od jakiego należy się już „odczepić”, jeśli chce się być „dobrym prokuratorem”. Nie jestem nieczuły, ale jeśli pułkownik nie potrafi się zabić z pistoletu, choć od co najmniej kilkunastu godzin szczegółowo przygotowuje przedstawienie – to mam do myślenia.


Spodziewam się w najbliższych tygodniach – może dniach – wiadomości w tej sprawie, która swoim „bareizmem” powali wszystkich ze śmiechu i zdumienia. Takiej dramatycznej w wyrazie i wzniosłej jak odkrycie manipulacji wokół Dreyfusa


Przypomnę tu swoją notkę sprzed roku, która była odpowiedzą pewnej autorce, zmartwionej tym, że opozycja „jedzie równo” po przeciwnikach, czyli rządzących. Notka miała tytuł „Oskarżam?” (TUTAJ).


A.     Nie podoba mi się – jak wielu ludziom w tym kraju – konstytucyjny porządek ustrojowy, na przykład konstytucyjna możliwość „legalnego” przechwycenia Nomenklatury (Administracja, Infrastruktura, Finanse, Polityka) przez Pi-aR-owskie kamaryle na podstawie fałszywych deklaracji i obietnic, które bezkarnie po „wyborach” (cudzysłów!!!) wyrzuca się do kosza lekceważąc nabranych „obywateli” (cudzysłów!!!) – art. 104, 105, 108: DĄŻĘ OTWARCIE DO OBALENIA TEGO USTROJU poprzez inicjatywy obywatelskie;

B.     Nie podoba mi się, że Społeczna Gospodarka Rynkowa, kategoria bardzo konkretna, jednoznaczna, trudna do rozmemłanej interpretacji, nie została nigdy poddana próbom wdrożenia w Polsce, mimo że od 14 lat wpisana jest w Konstytucję (art. 20) i mimo tego, że byłaby ustrojem gospodarczym o niebo sprawniejszym niż to, co ja widzę i czego doświadczam na co dzień: UWAŻAM TEN ZAPIS KONSTYTUCYJNY ZA ŚWIADOME, ZAMIERZONE OSZUSTWO ESTABLISHMENTU NA SZKODĘ OBYWATELI;

C.     Nie podoba mi się, że Państwo (a dosłowniej: Nomenklatura marionetkowo traktowana przez Państwo) konsekwentnie i coraz bardziej stanowczo ruguje Samorządność z życia publicznego, w tym najbardziej jaskrawo z obszaru tzw. samorządów terytorialnych, samorządów środowiskowych i profesjonalnych, i tzw. organizacji pozarządowych oraz wspólnot sąsiedzkich, tym samym dławiąc, tłamsząc i mordując obywatelskość próbującą odruchów – mimo wszystko – państwowotwórczych – BĘDĘ W TEJ SPRAWIE POWIADAMIAŁ WŁAŚCIWE ORGANY, PISZĘ WCIĄŻ NA TEN TEMAT;

D.     Nie podoba mi się, że w Polsce zaprowadzany jest Mega-neo-totalitaryzm, polegający na utrwalaniu „jedynie słusznego” zestawu poglądów, na okopywaniu się Układu-Pentagramu (gangi przestępcze, polityczne koterie-kamaryle, służby specjalne, usłużne mass-media oraz mega-biznes, nie tylko prywatny), na bezkarnych napaściach z paragrafową i proceduralną bronią w ręku, jakiej wciąż na obywateli masowo dokonują organy, urzędy, funkcjonariusze, urzędnicy i ich janczarzy-władycy oraz hunwejbini, na podstępnym oddaniu kluczowych prerogatyw międzynarodowych Polski we władanie obcym siłom politycznym (przede wszystkim Ameryce i Europie oraz Watykanowi) i gospodarczym (bankowość, finanse, ubezpieczenia, grunty, kluczowe dziedziny wytwórczości i usług: UWAŻAM, ŻE JEST TO DZIAŁALNOŚĆ KRYMINALNA ŚWIADOMIE SKRYWANA ZA PARAWANEM IMMUNITETÓW, TAJEMNICY PAŃSTWOWEJ I WŁADZY (przymusu i przemocy oraz arbitrażu prawnego);

E.      Nie podoba mi się, że wszystko co jest w rękach Nomenklatury – gnije, dziadzieje, niszczeje aż do nieuchronnej zapaści (to nie jest moje odkrycie dzisiejsze), choć jest dobrem wspólnym, a wcześniej co lepsze kąski dobra społecznego (nie tylko fizycznego majątku) zostały wyprzedane na bezdurno, przez co utraciliśmy państwową – społeczną kontrolę nad majątkiem narodowym, zaś uzyskane środki – roztrwoniono: UWAŻAM TO ZA PRZESŁANKĘ WYSTARCZAJĄCĄ DO DYSKWALIFIKACJI I PENALIZACJI KLASY tzw. POLITYCZNEJ;

F.      Nie podoba mi się, że firmuję (nazwą swojej narodowości) i finansuję (bez konsultacji ze mną) podłe i zbrodnicze awantury zbrojne, zainicjowane na kłamstwie i podstępie, wywiedzione z niskiej żądzy i sobiepaństwa światowej mafii politycznej, pod pozorem zaprowadzenia ładu światowego (stabilizacja, pokój, demokracja): UWAŻAM TO ZA WSPÓŁ-ZBRODNIĘ EKSTERMINACJI CAŁYCH SPOŁECZEŃSTW, DO TEGO ZBRODNIE DOKONYWANE NA POJEDYNCZYCH LUDZIACH;

G.    I tak dalej, i temu podobnie;
 
Tzw. klasa polityczna nie jest przez nikogo poniżana: ktokolwiek używa wobec niej poniżających i ośmieszających sformułowań, jest jedynie „czytelnikiem” tego, co „piszą” sami zainteresowani, chyba że ONI WSZYSCY robią to bezwiednie, wtedy – uwaga, bluźnię – są matołami, którym nie warto dać lejców do ręki, a co dopiero średniego kraju. Konstytucję to Ci Szanowni mają sami bardzo głęboko, wraz z Obywatelami i ich Samorządnością.

Jednym słowem: rządzącym „się należy” to, co o nich myślą i mówią rządzeni. Nawet wtedy, kiedy pomiędzy nimi znajdzie się jeden „sprawiedliwy”.

 

Podobno Ryszard Legutko pisał o wezwaniu Écrasez l'infâme!: "W ten sposób idea humanizmu łączyła się z ideą rewolucji. Nienawiść do 'starego' wyartykułowana w formie postulatu rewolucji lub jej apologii odbierała humanizmowi jego pierwotny prometejski sentymentalizm; odtąd humanizm przestawał być domeną marzycieli i wizjonerów, a stał się trudnym, nawet brutalnym lecz koniecznym zadaniem do wykonania. Rewolucja bez owej demaskatorskiej pracy intelektualnej nie byłaby możliwa, a humanistyczny horyzont, jakkolwiek daleki, dawał jej moralne rozgrzeszenie."

 

Właściwie tekst - jak znalazł, na dziś!
 

 

 

 

 

 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje