Jan "Myslnik" Herman

Gospodarski pies etatowy

2011-11-24 08:14

Pies spełnia w domostwie różne role. Na przykład pies-pupil ma za zadanie być zawsze piękny, pogodny, pachnący i powolny człowiekowi. Inny pies ma uczłowieczać dom: ma tęsknić, rozmawiać, witać, walczyć z panem o fotel, figlować, przytulać kota, żartować, opiekować się. Pies myśliwski ma zaganiać zwierzynę pod lufę albo znaleźć kaczkę ustrzeloną z wiatrówki i donieść ją całą panu, nienadgryzioną. Pies przewodnik ma zastępować oczy i uszy pana. Są też psy mające zastępować dzwonek i alarm zarazem: podnoszą jazgot, kiedy tylko ktoś zamierza nas odwiedzić, bo wyczuwają to lepiej niż jakieś elektryczne urządzenia. Pies obronny ma zastąpić sztukę karate, której pan zapomniał albo polenił się opanować. Pies ratowniczy ma wyciągać ludzi spod lawinowego śniegu.  Pies pociągowy ma ciągnąć kilometrami sanie. Pies walczący ma ku uciesze pana zagryźć w klatce innego psa walczącego. Charty wyścigowe mają gonić udawanego zająca i zarabiać dla pana tantiemy.

 

A pies gospodarski ma wykonywać normalne zadania pracownicze: zaganiać stada owiec, uspokajać bydło, odganiać kury od werandy, szarpać złodzieja za nogawkę, zapowiadać listonosza, pędzić kota kotom, troszczyć się o dzieci i znosić cierpliwie ich bisurmańskie popisy, pilnować zagrody, sygnalizować różne sprawy, przypominać o innych, rozumieć się na sprawach w tzw. obejściu, jednym słowem – pies gospodarski to pies etatowy, który nierzadko potrafi zastąpić pana w licznych czynnościach, lepiej niżby to sam pan robił…

 

Człowiek lubi mieć psa gospodarskiego, albo nawet większą ich ilość. A kiedy nie ma psa – to zatrudnia ludzi.

 

Gospodarski człowiek etatowy – to najpowszechniejszy typ zatrudnienia stosowany na przykład w Polsce. Taki człowiek ma w lot odgadywać zamiary pana, zawsze i wszędzie okazywać panu szacunek i co najmniej przyjaźń, unikać sprawiania panu kłopotu, spełniać jego zachcianki nie tylko służbowe, służyć mu wiernie, dyskretnie poprawiać jego błędy, a przede wszystkim funkcjonować w firmie tak jakby był współwłaścicielem, choć z pańskiej łaski dostaje zaledwie michę strawy. Ma troszczyć się o wszystkie sprawy firmy, problemy pokonywać własną przemyślnością i zapobiegliwością, jakby był „na swoim”, ale – oczywiście – na swoim nie jest, więc niech sobie nie wyobraża za dużo! I nie daj boże coś mu się pokiełbasi – to mu się miejsce właściwe pokaże oraz rolę.

 

Zresztą, teraz to już nawet przepisy, a zwłaszcza wynalazki z dziedziny „elastyczne formy pracy”, ustawiają człowieka w roli psa gospodarskiego jeszcze zanim zawrze umowę o pracę czy jakąś inna śmieciową.

 

 

*            *            *

Aby nie stracić ostatnich przyjaciół takimi lewackimi dywagacjami, zauważę tylko, że coraz częściej taką samą rolę pełni w kraju OBYWATEL.

Jak najmniej zawracania głowy właścicielom, zwłaszcza takimi drobiazgami jak prawa obywatelskie i prawa człowieka. Jak najmniej mądrowania. Żadnych pretensji do pana, bo pan wie lepiej. Żadnych prób pouczania pana, co ma robić. Obrażać i narażać godność pana? – to jest to samo, co marsz na ochotnika do aresztu. Z drugiej zaś strony wszystkie swoje własne problemy i potrzeby najlepiej niech obywatel załatwia sobie sam, w pojedynkę albo w jakiejś formule zwanej przekornie pozarządową czy samorządową. Środki na to niech sobie zbiera publicznie, ale koniecznie pod kontrolą pana, żeby mu się nie poprzewracało.

 

Kiedy zaś odciążony od obowiązków i odpowiedzialności pan mimo wszystko narobi długów – wtedy obywatel ma pokryć rachunki: niech więc sobie obywatel odejmie, co mu tam jeszcze do odjęcia zostało, ale tego co pańskie niech nie rusza, bo pan jest panem i basta! No, i sam fakt, że obywatel płaci pańskie długi, wcale nie oznacza, że może z tego tytułu domagać się współrządzenia. Od rządzenia jest pan, wiadomo.

 

Ostatnio coś łańcuch nam się skraca, ruchy się krępuje. No, ale pan zawsze nam jakieś igrzyska urządzi, a przed wyborami nawet pogłaszcze i miłym słowem połechce…

 
 
 
 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje