Jan "Myslnik" Herman
Demokracja czasem boli
Wielką wartością Demokracji jest różnorodność i dysputa. W słowie "różnorodność" nie widnieje tylko ta część owego pluralizmu, która się nam właśnie podoba. W słowie "dysputa" nie pobrzmiewa jedynie taki jej aspekt, który mieścimy w pojęciu "elegancka".
Prawdziwy (?!?!?!?!?) demokrata, stojąc przed perspektywą taką oto, że jedno z kluczowych miejsc w Państwie będzie obsadzone przez przeciwnika - zacząłby zastanawiać się nad eleganckimi (dysputa) i zgodnymi z własnym wyobrażeniem o pluralizmie (różnorodność) posunięciami w przyszłości.
Nieprawdziwy demokrata larum podnosi, że trudno mu będzie się układać z nieeleganckim i zamordystycznym przeciwnikiem, proponując w to miejsce, apelując i w ogóle panikując, byle tylko zamiast przeciwnika był w kraju monopol ("demokratyczny") na to, co ów demokrata sobie wyobraża.
Nie ufam demokratom, którzy demokrację chcą monopolizować pod siebie. Była już taka demokracja, nazywała się "socjalistyczna".