Jan "Myslnik" Herman
Co wiem od mądrego mormona…
Mądry mormon – wcale nie taki stary – wyjaśnił mi w dwóch słowach to, o czym roztrząsam w duszy od lat: cóż to znaczy być we wspólnocie?
Cytuje on święte skrypty, w których odnalazł słowa samego Chrystusa: „oto jest moje doktryna – kto odpokutuje i przyjdzie do mnie, ten jest moim kościołem”.
Odczytuję to po swojemu: trzeba wrócić w widomy sposób na ścieżkę przyzwoitości, a najlepiej naśladować to, co świat zapamiętał z prawego życia Jezusa, w końcu przecież historycznej, rzeczywistej postaci. I już się jest w „dobrym towarzystwie”. Proste!
A jak się już jest w towarzystwie owym, dobrze jest nie filozofować, nie opierać się wyłącznie na własnych konceptach. Kolejny cytat: „a kto głosić będzie więcej, albo mniej niż podałem, ten nie jest ze mną, tylko przeciw mnie, przeto nie jest z mojego kościoła”.
Dla wiernych oznacza to, że najlepiej niech się wczytają po stokroć, przestudiują słowa nauczyciela, a nie odgadują sami własne wyobrażenia o jego poglądach.
Doprawdy, mało jest wspólnot, które tak postępują.