Jan "Myslnik" Herman

Zakaz korzystania z zepsutego owocu (ustrojowy postulat 8)

2010-08-02 19:45

 

Żeby wyjaśnić o co chodzi, odwołam się do przypadku mojej „ulubionej” Ameryki. Stany Zjednoczone powstały na gruzach mikro-cywilizacji zastanych przez „pionierów” na kontynencie północno-amerykańskim. Ogrom zbrodni dokonanych wówczas na tzw. Indianach oraz na ekosystemach nie budzi – zdaje się – niczyich wątpliwości. Dzisiejsze ochłapy rekompensacyjne nie załatwiają niczego: Indianie nadal są „gośćmi dziesiątego sortu” w kraju przodków. Nie jest usprawiedliwieniem „kaganek postępu” przyniesiony przez białego człowieka z Europy. Kto z nas chętnie przyjąłby w swój dom takiego herolda postępu?

 

Nie ostygły trupy mikro-cywilizacji „indiańskich” – Ameryka otworzyła zbrodnicze „biuro turystyki dochodowej”, wyłapując Afrykanów i uwożąc ich do „siebie” w celach zatrudnieniowych i nie tylko. Po drodze znaczny, bardzo znaczny procent „turystów” ginął w męczarniach i od chorób. Nie lepiej mieli się „imigranci” w samej Ameryce. Do dziś problem nie ustał, choć ma już nieco inny, społeczno-ekonomiczny wyraz, choć i sprawy kulturowe odgrywają tu swoją rolę.

 

Trzeci zbrodniczy charakter jest nieco „dyskretny” – Ameryka, wzbogaciwszy się na „wolnej amerykance” (udostępniła chętnym wielkie przestrzenie pod rozwój, w tym sensie zaprowadziła prawdziwie wolny rynek, z jego wszystkimi patologiami) – od dwóch stuleci „podkupuje” z całego świata jednostki ponadprzeciętnie przedsiębiorcze i ponadprzeciętnie utalentowane. Po czym swoją tak zbudowaną potęgę obraca przeciw krajom, które w ten sposób drenuje. A kiedy sama „wpada” – płaci za to cały świat, jak za ostatni kryzys.

 

Ostatni, trwający jeszcze, akt zbrodni amerykańskiej polega na imperialnym zarządzaniu sprawami świata, jego regionów, rozmaitych podmiotów. Ameryka popisuje się tu tupetem, bezczelnością, arogancją, obłudą, kłamstwem i wszystkim złem, jakie wyobrażalne jest w polityce. Irak, Afganistan i podobne miejsca – to przykłady ekstremalne, ale nie-ekstremalnych jest dziesiątki.

 

Amerykanin żyjący dziś spokojnie w jakimś zaułku wiejskim lub miejskim nie może być pociągany do odpowiedzialności za to wszystko co powyżej. Ale korzysta z owoców opisanych zbrodni.

 

Nie ma znaczenia, że Indianie, Murzyni czy przedstawiciele innych nacji sami nie osiągnęliby takich sukcesów przemysłowych, technologicznych, finansowych. Nie ma znaczenia, że w atakowanych krajach (albo tam gdzie Ameryka steruje przewrotami politycznymi) rządzili przed amerykańską interwencją ludzie niegodni. Zresztą, czy Ameryka posługuje się metodami godnymi?

 

Całe to rozumowanie można przenieść na rodzimy grunt dowolnego kraju. W Polsce oznaczałoby to zakaz korzystania z dorobku przestępców przez ich rodziny (tak, rozumiem, to dla nich będzie trauma), zakaz korzystania przez polityków i urzędników oraz przedsiębiorców z majątku pozyskanego na szkodę społeczeństwa, załóg pracowniczych, społeczności lokalnych, itd., itp. Ktoś ukarany lub zdyskwalifikowany – jako pierwszą konsekwencję ponosi konfiskatę mienia uzyskanego w inkryminowanym okresie, nawet jeśli pozbył się go chytrze i teraz „należy” ono do osoby trzeciej (czyli: uważaj na transakcje z politykiem, biznesmenem, urzędnikiem), zaś jako drugą konsekwencję – zostaje zakwalifikowany do pracy zgodnej z rzeczywistymi, nie inkryminowanymi kwalifikacjami.

 

Ta prosta zasada powinna wzbogacić Konstytucję.

 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje

Tematy do dyskusji: Żądam zakazu korzystania z zepsutego owocu (ustrojowy postulat 6)

Nie znaleziono żadnych komentarzy.