Jan "Myslnik" Herman

Upadła Europejska Republika Megaregionów?

2011-12-09 08:10

Wyszło jak miało wyjść. Donald Tusk pracowicie spędził ostatnią dobę. Robił w Europie za „związek zawodowy” krajów zmarginalizowanych (ZZKM), tyle że ani nikt go nie upoważniał, ani z „solidarnością” w ZZKM nie jest najlepiej. Wniosek: Donald Tusk pozycjonował sam siebie.

 

Spośród pierwszych 100 polityków Unii Europejskiej (mierząc siłę polityczną) – Donalda Tuska możnaby pewnie odnaleźć w trzeciej ćwiartce. Nawet pomiędzy „głowami państw” (z każdego państwa po 2 osoby) – lokuje się pod koniec drugiej dziesiątki. Choć pod względem zauważalności jest dużo wyżej, co oznacza, że się stara.

 

Jego starania – podobnie jak całej masy czynnych polityków, a także celebrytów politycznych i biurokratów polskich – skupione są na Europie, na przedostaniu się do tamtejszej nomenklatury bowiem Polska jako pole sukcesów politycznych, tym bardziej jako wehikuł czy trampolina – już raczej nie sprężynuje. Piszę o tym TUTAJ.

 

Cóż wyszło?

 

Właściwie nie wiadomo. Od dwóch-trzech dziesięcioleci koncept Europy jako spójnego fenomenu kulturowo-cywilizacyjnego (przypisywany Robertowi Schumanowi) został niepostrzeżenie przeredagowany w koncept polityczno-ekonomicznej korporacji państw. I jako taki był pośpiesznie wdrażany w życie, chyba chodziło o zaskoczenie społeczeństw i wykorzystanie nadzwyczajnej okazji, jaką była udana watykańsko-amerykańska operacja rozbicia „bloku wschodniego”.

 

Koncept korporacyjny wyraźnie się sypie. Dlatego, że Ameryka wysyła nad Europę (i na cały świat) chmurę bankrutogennych długów, dlatego, że Rosja połapała się w tych zabiegach, dlatego że Chiny zaczęły aktywnie penetrować afrykańskie (dominium) Europy i samą Europę, dlatego że koszty wchłonięcia Europy Środkowej nie są już wystarczająco rekompensowane efektami jej drenażu. Dlatego, że nie wszyscy gospodarze swoich krajów zachowują się jak gospodarze. Dlatego, że tercet Londyn-Paryż-Berlin nie jest zgranym, synergicznym tercetem.

 

To, co dziś rano, po całonocnych utarczkach, postanowili niektórzy dyskutanci i narzucili pozostałym – jest właściwie wycofaniem się z „udarnego” poszerzania Europy. Na przykład Niemcy powiedziały sobie: przeinwestowaliśmy. Teraz nabytki z ostatniego dwudziestolecia muszą być zinwentaryzowane, a to co nieefektywne – odłożone na zaś albo porzucone, zaś to co jeszcze można odessać – pozostawiamy, się zobaczy.

 

Bo choć koncept korporacyjny zdycha – myślenie korporacyjne (rzeczowe, racjonalne, gospodarskie) – trwa. Schumanowskie zaś myślenie kulturowo-cywilizacyjne – nie chce jakoś wrócić. Europa traci ostatnie chwile, kiedy mogłaby znów stać się Europą Galii, Italii, Iberii, Germanii, Brytanii, Skanii, Slavii, Hellady-Balkanii. Nikt tędy w ogóle nie podąża.

 

Nasz drogi (naprawdę drogi i kosztowny) premier rozpaczliwie grał „pod Niemca”, ale „dla Aglika”. Czyli silne Państwo Europejskie, ale Państwo Regionów. Europejska Republika Megaregionów. A przyboczny „Niemca” w swoim galijskim narzeczu w ogóle Tuska nie zauważając łajał „Anglika” bez żadnej dyplomacji, prawie bejsbolem.

 

Tusku, gdzie jest Grupa Wyszehradzka, gdzież oś Paryż-Berlin-Warszawa, gdzie kolonia europejska pod nazwą partnerstwo wschodnie? Zgubiło się w podróży? To mogłyby być dobre argumenty, gdyby nie były – po tuskowemu, po platformianemu – traktowane połebkowo, gdyby nie były porażkami.

 

Nie licz, Donaldzie, że swoje ugrasz wyłącznie „imieninami” w postaci mistrzostw piłkarskich. Angela w ogóle nie wie, co to „fusbal”. Prezesujesz peryferyjnej, zbankrutowanej firmie: w jej prowincjonalności i bankructwie masz całkiem spory udział. Kto poważny z takim kimś gada? Albo oddasz klucze – i dostaniesz coś na osłodę dla siebie i drużyny – albo spadaj – wydało się słyszeć minioną nocą z Brukseli.

 

Z pierwszych echo-komentarzy słyszę, że jednak postanowiłeś oddać klucze. No, to czekaj, aż cię załoga wywiezie na taczce. Za niegospodarność, za próbę ucieczki z pokładu, za niefrasobliwość.

 

 

 

 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje