Jan "Myslnik" Herman

Politykom ku rozważeniu

2011-02-15 10:24

 

Jest Was – Politycy – coraz więcej. Bo obszar Polityki jest najmniej ryzykownym terenem zabezpieczenia ponad-średniej przyszłości sobie i najbliższym. Mniej ryzykownym od jakiegokolwiek innego zajęcia, legalnego czy pozaprawnego.

 

Obstawiacie – każdy (każda) wedle ambicji i możliwości – około 1.000.000 (miliona) posad, z czego największe wzięcie mają posady państwowe, a spośród państwowych – parlamentarne i rządowe oraz wojewódzkie (wojewodów i marszałków), prezydentów największych metropolii (udających samorządy). Nieco gorzej notowana jest Nomenklatura: stanowiska dyrektorskie, rado-nadzorcze i „doradczo-eksperckie” w Administracji, Infrastrukturze, Finansach-Walorach i politycznych sztabach, koteriach kamarylach. Gdzieś na tym samym poziomie traktowane są – już bardziej obarczone odpowiedzialnością – role burmistrzów, prezydentów, starostów, wójtów. Najmniejsze wzięcie mają posady w administracji samorządów i w „gospodarczych” oraz „budżetowych” placówkach komunalnych-municypalnych (szpitale, placówki kultury, obsługi funduszy, itd., itp.). Ale mimo, że są „przechowalniami” i „nagrodami pocieszenia” – są lepsze niż „zwykła” praca, gdzie wszystko zależy od rzeczywistych kwalifikacji i rzeczywistego zaangażowania oraz – to najbardziej Wam nie odpowiada – widzi-mi-się przełożonych (bo to nie jest widzi-mi-się polityczne, które rozumiecie, tylko biznesowe, które zaledwie wyczuwacie).

 

Każdy z Was, otrzymawszy szansę w wyniku wyborów albo innych zabiegów pozycjonujących – pracuje przede wszystkim nad dwiema sprawami: zbudowanie sobie osobistego VACUUM, ssawki dającej dochody i możliwości, przy których Wasze oficjalne wynagrodzenia są zaledwie skromnym dodatkiem (nie zawsze to się udaje), zaś drugą sprawą jest zapewnienie sobie ciągłości trwania w miejscu, które zajmujecie, lub w jego okolicach, najlepiej awansu powyżej (to też nie zawsze wychodzi).

 

W wyniku Waszych solidarnych działań (solidarnych wobec Publiczności mimo ostrej rywalizacji), działań dokonywanych wspólnie i w (pod?)świadomym porozumieniu, tworzycie tzw. System, który jest w swej istocie Politycznym Monopolem karmiącym się pracą, energią, nadziejami Ludu. Wewnątrz tego monopolu zaprowadzacie feudalne porządki, dokonujecie przegrupowań i rokoszy, walczycie o rozmaite racje niezrozumiałe, a często niewiadome dla Ludu. Na zewnątrz jesteście „ponad Lud”, zawsze macie rację, zawsze „wyjdzie na wasze”.

 

Jako współ-kreatorzy i dysponenci Systemu (proporcjonalnie do rzeczywistego, nieformalnego miejsca w feudalnej hierarchii politycznej) ustawiacie każdy, nawet najdrobniejszy przepis prawa i najdrobniejszy byt w przestrzeni publicznej w taki sposób, aby służył dwóm wskazanym wyżej celom: Waszemu dobrobytowi i utrwaleniu-wzrostowi Waszego miejsca w Systemie. Potem dopiero są w kolejce inne sprawy, a zwłaszcza sprawy Kraju, Ludu, itd., itp. Są – jeśli Wam wystarczy czasu i zapału, a to nie zawsze bywa.

 

Taka polityka Wasza – co widać – jest mega-neo-totalitarna, czyni Was wszech-panami losów Kraju i Ludu, dodajmy – złymi panami. Serwujecie pogardę, arogancję, niekompetencję pokrywacie immunitetami i licznymi więziami tzw. establishmentu, więziami ważniejszymi niż prawo i zdrowy rozsądek a nawet zasady współżycia społecznego, a niechby ktoś Was na tym „nakrył” – macie instrumenty nagonki, nękania, przymusu, przemocy, wykluczania. Odkręcanie skutków Waszej niecnoty – nigdy się przed nią nie zawahacie – trwa miesiącami i latami, często okazuje się beznadziejne.

 

Taka „polityka” nie ma sensu ani społecznego, ani ekonomicznego, jest „na krótką metę”, jak wszystko, co związane z monopolem, wyzyskiem, uciskiem i ciemiężeniem. Ale nawet gdybyście to rozumieć chcieli (raczej nie chcecie, akceptujecie System z jego „dobrodziejstwami”) – wciąż działacie w tej irracjonalnej, szaleńczej logice, bo kiedy wyjdziecie poza nią – System Was odrzuci i pójdziecie do „normalnej roboty”, z opinią naiwnych głupków. Nie chcecie być naiwni, chcecie mieć swój udział w podziale sukna, za wszelką, nawet moralną cenę. Za cenę pogrążenia Kraju.

 

Kraj w wyniku działania tego Systemu – dziadzieje. Obywatelstwo (ludzkie rozeznanie w sprawach publicznych i gotowość ich wspierania) – marnieje. Samorządność jest wchłaniana i żuta przez System (nie tylko terytorialna, ale nawet ta z NGO). Kwitnie tylko statystyka i propaganda sukcesu oraz Totalna Ściema. Im dłużej głupi naród „to kupi” – tym bezpieczniej dla Was. By żyło się Wam lepiej kosztem Ludu i kosztem Kraju (wspólnej substancji), którą Wy eksploatujecie dowolnie, a Lud musi prosić się o wszystko w beznadziejnych procedurach, algorytmach, postępowaniach.

 

*             *             *

Mądrość ludowa jest ociężała i powolna, nie jest tak błyskotliwa w interesach codziennych jak Wasza, nie jest tak przebiegła. Lud późno, ale odrzuci Wasz podstawowy argument: tacy politycy, jaki naród. Bo jeśli by tak miało być, to po co Wam nadzwyczajne dochody, obsługa, przywileje, upoważnienia, immunitety, władza, podręczny przymus i przemoc, przyzwolenie na budowę Systemu?

 

Nie: wy macie być o niebo lepsi od nas wszystkich pod każdym względem, a przede wszystkim pod względem uczciwości, przyzwoitości, moralności, altruizmu, zaangażowania na rzecz Kraju i Ludu, a wszelki objaw tego, że jesteście „jak każdy” – dyskwalifikuje Was jako polityków! Wszelki, nawet najdrobniejszy. Wasza „systemowa” solidarność, wspieranie jeden drugiego, sztuczki „na przeczekanie” – tylko Was dodatkowo obciążają.

 

Ordynacja wyborcza – jakakolwiek by nie była – to winien być system pozytywnego doboru, wyłaniania najlepszych, a nie system ogrywania elektoratu, byle tylko dał przyzwolenie. Ustrój społeczny, porządek konstytucyjny – zabezpieczać powinien sprawiedliwy ład, a nie – pod płaszczykiem pustych deklaracji – stanowić źródło i podstawę wyzysku Ludu przez Polityków.

 

*             *             *

Zapewne już zaczynacie słyszeć pomruk Historii: kończą się możliwości Systemu, bezkarnego nic-nie-robienia dla Kraju i Ludu. Próchnieje i sypie się, mimo rozpaczliwych podpórek, wszystko, co sobie zawłaszczaliście na prywatny-koteryjny użytek. Ani dla Was z tego pożytku nie będzie, a i ludziom otwierają się oczy, żeście nic nie pielęgnowali, tylko zajeżdżaliście Kraj. Kwitnący statystykami Kraj okazuje się bankrutem, a „samorządny lud obywatelski” okazuje się zrobiony w durnia. Międzynarodowi Wasi sojusznicy okazują się sępami takimi jak Wy sami, tyle że w tym wypadku Wy, wraz z Krajem i jego Ludem – stajecie się karmą cwańszych od Was ekip.

 

To jest przedostatni gwizdek dla Was. Jeśli nie umiecie wyrwać się z logiki beznadziejnego Systemu – przepadniecie wraz z nim. Dzień Zapłaty wcale nie jest odległy.

 

Jest między Wami jakiś procent (może tylko 1%) ludzi zasługujących na rolę i miano Polityków. Czmychając – zostawcie im wszelkie Racje i nie pytajcie o nic. Może wtedy Wam się uda, i nikt Was też o nic nie będzie pytał?

 

 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje