Jan "Myslnik" Herman

MAM JUŻ LATEK SIEDEM-OSIEM

2010-09-09 05:06

 

/na melodię: „czterech małych murzynków poszło do lasu po mech, jednego zjadły wilki, zostało tylko trzech”/

 

 

 

Ośmiu chłopców od piłki

Największy zaś był Endrju

Więc gdy się rozleniwił

Zostało tylko siedmiu

 

Największym sukcesem założycielskim grupki zapamiętałych liberałów-pragmatyków z Trójmiasta było – po epizodzie z PC – przyklejenie się do Unii Wolności, przez co – niby panna na pensji – zaczęli nabierać inteligenckiej ogłady. Raz dostawszy się do „towarzystwa” – nie dali się z niego wygonić, raczej sami zaczęli zaprowadzać swoje porządki: stare nobliwe wygi, a wraz z nimi prawdziwi, nie przyszywani nosiciele etosu, dawali się ogrywać po kolei, aż w końcu zrozumieli, że młoda i ambitna drużyna „małych Balcerowiczów” szkodzi wizerunkowi opiniotwórczej inteligencji. Było już za późno: Lewandowski, Tusk, Bielecki, Szomburg, Merkel, Płażyński, a także stowarzyszeni ludzie z innych miast (Piskorski, Kruk, Schetyna) – stanowili drużynę, której nawet zła opinia liberałów-aferałów nie mogła zatopić, za to wszczepili w rządowe myślenie wiele twardych implantów (np. prywatyzacja, pragmatyzm, Europa), które przejęli na zawsze inni (np. „lewicowy” W. Kaczmarek).

 

Siedmiu chłopców od piłki

Wciąż jeden się nie mieścił

Więc kiedy Maciek odpadł

Zostało tylko sześciu

 

Następny majstersztyk – to trój-tenorska partia rozpisana na głosy Kaszuba, luzackiego redaktora muzycznego z „przeszłością” i myśliciela-wojewody. Świat polityczny z pełnym aplauzem przyjął tę operetkę, udając, że wszystko dzieje się w filharmonii. Gdyby Andrzej Luzmen Olechowski miał inny stosunek do polityki – byłby dziś prezydentem, mógłby leniuchować jak dziś, tyle że z innej pozycji. Ale miał w chórku Tuska, który z tej trójki jest najbardziej „pasjonarny”, jest uosobieniem prawicowego mitu „atakuj, never give-up”, przyszłość czeka właśnie na ciebie”.

 

Sześciu chłopców od piłki

Grało jeno chwilkę

Diabełka Niemce pobiły

Zostało pięciu tylko

 

Urzeczeni fenomenem Platformy zostali mali ambitni watażkowie z Mazowsza, Małopolski, Dolnego Śląska, Lubelszczyzny i innych regionów. Jedni wnieśli – w różnych okresach –ideowość i bezkompromisowość (jak Rokita), zdolność do refleksji (Arkuszewski, Hall, Gowin), inni sprawność w zarządzaniu aparatem lokalnym (Piskorski, Zdrojewski, Adamowicz, Szczurek, Grobelny) czy państwowym (Komorowski), działalność w strukturach międzynarodowych (Pitera, Thun, Gronkiewicz-Waltz, Saryusz-Wolski), kwalifikacje „salonowe” (Bartoszewski, dużo potem Sikorski), etosem wsparł Platformę Borusewicz, większość zaś tej formacji znała się na biznesie i ten model funkcjonowania wnieśli „pod obrady” (Schetyna, Drzewiecki, Palikot). Przydawki konserwatywne, menedżerskie, biznesowe, pragmatyczne – to jednocześnie „import dobrego imienia” (umacnianie Platformy w społecznej świadomości) oraz „eksport formuły działania” („asertywność, stawka na przyszłość, gra wszystkich ze wszystkimi o wszystko”)

 

Pięciu chłopców od piłki

Myślicie że to mało?

Piskorza wyślizgali

Zatem czterech zostało

 

Idąc jak po swoje w wyborach 2005 Platforma doznała podwójnej porażki (Parlament, urząd Prezydenta), na swoje szczęście nie tworząc POPiS-u, choć bardzo chciała. Można mniemać, że już wtedy rozumiano szczególne właściwości psycho-mentalne Braci i ich ścisłego otoczenia, dlatego postawiono (implicite) warunki ograniczające ich rolę „ponad wszystko”. Bracia warunki hałaśliwie odrzucili, zatem Platforma nie firmowała, nie „żyrowała” chorobliwego w przejawach zacięcia politycznego PiS. Toteż łatwo zastąpiła konkurentów w następnych wyborach.

 

Czterech chłopców od piłki

Wtem Janek poszedł w banki

Dlatego kiedy bitwa

Trzech tylko staje w szranki

 

Po raz pierwszy od tysiącleci Polska ma rządzącą formację prawicową, która nie ma anty-rosyjskiej fobii, choć też sympatią nie pała. Dobrze też żyje z Niemcami i wszystkimi sąsiadami, ma nienajgorszą prasę. Praktycznie nie ma konkurentów „pozytywnych”, tylko musi unikać histerycznie wściekłego walca. Jawi się po europejsku. Umie rozmawiać z „pomniejszymi”.

 

Trzech chłopaków od piłki

Miro buduje stadiony

I dwóch zostało jeszcze

Niezłomnych i szalonych

 

W chwili, kiedy życie kulturalne wraca do normy, a do światowej czołówki wdzierają się nie tylko młodzi informatycy, kiedy sportowcy coraz liczniej odnoszą sukcesy, kiedy statystyki nienajgorzej świadczą o gospodarce, kiedy europejskie salony gotowe są ignorować niezrównoważonego konkurenta – jeden zapiekły niewdzięcznik rozpirza cały misterny plan i powoduje, że formacja jest „w niedoczasie”, nie może sobie pozwolić na najmniejszy poślizg. Uzależnienie formacji od jednego ruchu przeciwnika nienajlepiej świadczy o kwalifikacjach politycznych.

 

Dwóch chłopaków od piłki

Grzesio za blisko stoi

Więc Grzesia Don przesuwa

I już się go nie boi

 

Afera „hazardowa” unaocznia powoli wszystkim, w tym opinii publicznej, że Pan Donio z godną zastanowienia konsekwencją eliminuje od zawsze wszystkich potencjalnych konkurentów do jedynowładztwa. Nie umie być „vice”, choć epizodycznie bywał nim zarówno w środowisku liberałów, jak też w polityce parlamentarnej. Kiedy pojawia się w drugim czy trzecim szeregu, to można mieć pewność, że pręży się do skoku. Jego żywiołem jest szereg pierwszy. Pytanie brzmi: czy wyślizgawszy z wdziękiem nawet najbliższych współpracowników, potrafi szusować sam pośród meandrów polityki, PR, biznesu, środowisk inteligenckich i regionalnych lobbystów „samorządowych”, gry wszystkich ze wszystkimi o wszystko?

 

Donio sam pójdzie w tango

Z Zytą lub z panią Hanią

I znów po latach kilku

Będzie komplet do grania

 

Polska powojenna do tej pory zetknęła się z trzema mega-misjami społeczno-politycznymi. Jedną z nich było BUDUJEMY SOCJALIZM, czyli kraj ludzi dojrzałych do obywatelstwa, zadowolonych z dostępnego dobrobytu, bezpiecznych i stale rozwijających się pod każdym względem. Innym było UPOWSZECHNIAMY WARTOŚCI CHRZESCIJAŃSKIE, czyli powodujemy, że ludzie świadomie i z zaangażowaniem będą doskonalić się pod względem moralnym, a między nimi rozkwitać będzie wspólnotowa solidarność, wszystko w umiarze i w harmonii. Najświeższa mega-misja to SWOBODA WSZELKIEJ AKTYWNOŚCI, zarówno biznesowej jak też obywatelsko-pozarządowej, skąd ma się brać najszerzej rozumiana efektywność wszystkiego, czyli rozwój życia obywatelskiego i zdolności rozmaitych środowisk do samo-rządzenia się w duchu „wtopienia” się w racje ogólno-społeczne.

 

Niestety, w każdym przypadku owe mega-misje gubiły to, co w misjach najważniejsze: dobro publiczne. Koniec-końców świat socjalizmu, personalizmu i liberalizmu dzielił ludność nieuchronnie i ze „sztywną” konsekwencją na Aktorów i Publiczność, przy czym nie zawsze Publiczność ma możliwość zakupienia biletu, często jedynie „nasłuchuje” przez uchylone drzwi z ogólnodostępnego foyer (media, Internet, poliszynel).

 

Tak czy owak, repertuar każdego przedstawienia pozostawał zawsze poza wpływem Publiczności, co najwyżej wybiera ona z krótkiej listy arbitralnie zredagowanej za kulisami.

 

Dziś Platforma wybiera się na bój. Ma przeciwnika przebiegłego, nie biorącego jeńców ani zakładników. Ale ma też inny problem: oto kąsają ją ci, których wcześniej Pan Donek pozbył się „z wozu”. Dobierają się jej do gardła, choć mogli stać wraz z nią na reducie. Dogada się z nimi, czy pozyska nowy „chór”? Co na to Obywatele?

 

 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje

Tematy do dyskusji: MAM JUŻ LATEK SIEDEM-OSIEM

Nie znaleziono żadnych komentarzy.