Jan "Myslnik" Herman

Fabryka Breivika

2011-12-08 07:46

W wywiadzie dla Newsweek'a dr Dariusz M. Myszka objaśnia (nieco przeredagowuję): „W psychiatrii opieramy się na wielu założeniach, które można filozoficznie podważać. Przede wszystkim na takim, że wszyscy funkcjonujemy w świecie niezależnym od nas, żyjemy w jakiejś przestrzeni wspólnej, czyli wspólnie tworzonej, powszechnie zrozumiałej w zarysach i w wielu szczegółach, i w przestrzeni takiej umiemy się ze sobą porozumieć, choć niekoniecznie zgadzać. Zakładamy, że to co dociera do nas przez zmysły i rozum, jest prawdziwe, rzeczywiste. Zakładamy, że wszyscy inni w „naszej” przestrzeni widzą i słyszą mniej więcej to samo i tak samo, choć mogą się różnić „optyką” i o tych różnicach dyskutować w zrozumiały sposób”.

 

I dalej: „stan psychozy zaś pojawia się, kiedy zostaje zerwany kontakt z tą uzgodnioną, współtworzoną rzeczywistością. Człowiek w takim stanie postrzega świat zupełnie inaczej, przede wszystkim widzi rozmaite związki między faktami, których nikt inny „nie chce” dostrzec, choć są oczywiste i wynikają z tych samych faktów, które uzgodniono”.

 

Jako autor rozmaitych notek opisujących rzeczywistość – w tym polską – w sposób odmienny od „uzgodnionego” w mainstreamie – czytam ten wywiad fachowca z wypiekami. Zresztą, znam pana dr. Myszkę prawie osobiście.

 

Zastanawiam się – nie bez obaw – czy jestem całkiem zdrowy. Każdy przecież obserwator życia społecznego i politycznego widzi to co ja, zresztą, moi komentatorzy i dyskutanci „w realu” potwierdzają oczywistość przytaczanych faktów. A jednak podsumowania i wnioski, które ja ogłaszam, różnią się zdecydowanie od tego, co wysnuwa tzw. większość. I to różnią się dramatycznie w taki sposób, że ja widzę szklankę do połowy pełną świeżej wody, ale drugą połowę wypełnia jad. Po takiej konsumpcji – twierdzę – mamy wrażenie orzeźwienia i dziwimy się, skąd nagle mamy problemy z trawieniem.

 

Wywiad we Wprost dotyczył Andersa Breivika, pomyleńca, który powodowany kretyńską mieszanką frustracji i radykalnych poglądów zadał w dwóch aktach śmierć kilkudziesięciu ludziom, zadał ją z bliska, czyli widząc skutki tego, co robi. Lekarze psychiatrzy stwierdzili, że był niepoczytalny, choć między jedną i drugą zbrodnią działał racjonalnie, a cała „zabawa” była przygotowana skrupulatnie zawczasu.

 

Stąd właśnie mój niepokój. Bo po pierwsze, moje poglądy, nie mieszczące się „w nurcie”, mogą być interpretowane jako aberracja (ja mam głębokie przekonanie o ich celności, trafności, logice), zaś moje rozmaite frustracje, związane z obserwacją tzw. polityki oraz z osobistymi doświadczeniami – narastają lawinowo.

 

I mam przeczucie, że nie jestem w tym odosobniony. Krążymy między „normalnymi ludźmi” jak błędne ćmy, dziwiąc się, że inni wzruszają ramionami na ewidentne zło, zajmują się swoimi błahostkami, jakby nic się nie działo, jakby równia nie była pochyła.

 

Nie mam żadnej broni, nie skupuję chemikaliów służących konstruowaniu substancji niszczących, nie upatruję sobie swoich osobistych wrogów (choć i tacy znaleźliby się) – a jednak może nadejść taka chwila w moim życiu, i w życiu licznych współkrajan, w której – jak to się mówi – nie będziemy ręczyć za siebie. Na przykład wiosną czy latem przyszłego roku.

 

I co wtedy powiedzą biegli analitycy, powołani do oszacowania mojej osobowości?

 
 
 
 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje