Jan "Myslnik" Herman

Zniesienie wyzysku (ustrojowy postulat 7)

2010-08-02 17:50

 

Wyzysk – to najpodlejszy ze stosunków społecznych obecnych w Gospodarce. Wyzysk rozumiem jako korzystanie z owoców cudzych starań oraz przejęcie nieuprawnione świadomym i partnerskim zezwoleniem strony wykorzystywanej. Jest też – ogólniej – wyzyskiem naruszenie cudzych dóbr, wartości i możliwości na korzyść naruszającego względem pokrzywdzonego

 

Przyjęło się uważać, że wyzysk oznacza ucisk ekonomiczny, szerzenie nędzy poprzez nieopłacanie cudzego trudu. W obiegowej opinii o szerzenie wyzysku obwiniany jest kapitał (najczęściej majątek wytwórczy) i kapitalizm (ustrój społeczno-gospodarczy), zatem Wyzysk jako kategoria kulturowo-cywilizacyjna i społeczno-kulturowa lokowany jest po lewej stronie sceny politycznej i ideowej.

 

Polskie prawo przeciwstawia się wyzyskowi rozumianemu jako korzystne (majątkowo, dochodowo) wykorzystanie trudnego lub przymusowego położenia strony pokrzywdzonej.

 

Dobra, wartości i/lub możliwości, w kontekście ewentualnego wyzysku, nie muszą mieć – choć tak „się przyjęło” – postaci majątku wytwórczego. To są również sprawy osobiste, owoce twórczości niematerialnej, więzi społeczne, mir domowy i wiele, wiele innych zagadnień, pośród których – nauczyliśmy się tego – elementy dające się przeliczyć na sumy pieniężne zajmują poczesne miejsce.

 

Wyzysk narusza ludzką integralność w dwojaki sposób. Po pierwsze, narusza osobiste i społeczne zbilansowanie nakładów i efektów własnych starań, zapobiegliwości, innowacyjności i podobnych działań. Jeśli jesteśmy wyzyskiwani, to po prostu „dokładamy” do swojej codzienności. Po drugie, dezintegruje w tym sensie, że wyhamowuje wszelkie motywacje i inne siły motoryczne, fizyczne, moralne, duchowe, itp. Kiedy jesteśmy wyzyskiwani, zaczynamy „kluczyć ekonomicznie” uciekając od wyzysku albo działając „wet za wet”: ogólny efekt jest taki, że ani my nie otrzymujemy oczekiwanej satysfakcji, ani wyzyskiwacz oczekiwanej korzyści, więc ciężar starań w coraz większym stopniu przenosi się na „grę o wyzysk” a nie na skuteczność ekonomiczną (gospodarczą).

 

W powyższym sensie wyzysk jest mechanizmem samo-napędzającym się, dlatego trzeba już na początku „przyłożyć magnes” przeciwstawny wyzyskowi, zanim „zaskoczy” gra o wyzysk.

 

Utopijność postulatu bezwzględnego zniesienia wyzysku jest oczywista, choćby ze względu na techniczną niewydolność „pomiaru wyzysku”. Zatem można temu zaradzić upoważniając do korzyści współwłaścicielskich wszystkie grupy biorące udział w obrocie dobrami, wartościami i możliwościami. W obszarze obrotu „czysto towarowego” wydaje się to proste: jeśli dokonujesz zakupów określonych towarów lub w określonym miejscu, to suma twoich rachunków upoważnia cię proporcjonalnie do współwłasności (współ-decyzji właścicielskiej). Jeśli pracujesz przy powstaniu jakiegoś towaru – to w takiej skali, w jakiej uczestniczysz w tworzeniu sukcesu firmy – w takiej samej skali nabywasz uprawnień właścicielskich (np. fundusz wynagrodzeń stanowi „wagę” na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy).

 

Ten sposób myślenia można łatwo wpisać w Konstytucję, a gospodarka tak regulowana prędko stanie się uspołeczniona (nie mylić z socjalistyczną).

 

 

Wyszukiwanie

Kontakty

Pasje-moje

Tematy do dyskusji: Żądam zniesienia wyzysku (ustrojowy postulat 3)

Nie znaleziono żadnych komentarzy.